Nie przegap jutrzejszych wiadomości z branży mediów społecznościowych

Opublikowany: 2023-04-25

Chaos trwa w eksperymencie „Twitter 2.0” Elona Muska, tym razem w wyniku ostatnich ulepszeń platformy w zakresie weryfikacji profilu, ponieważ ma ona zwiększyć przychody z subskrypcji.

Podsumowując, pod koniec zeszłego tygodnia Elon spełnił swoją wieloletnią obietnicę usunięcia starszych znaczników wyboru w aplikacji, co oznacza, że ​​jedyne niebieskie znaczniki wyświetlane w aplikacji były dołączane do płatnych kont subskrybowanych na Twitterze Blue. Musk twierdzi, że poprzedni program weryfikacji był skorumpowany, a poprzedni zespół Twittera przydzielił osławiony znacznik wyboru na podstawie faworyzowania, a nawet sprzedawał je w niektórych przypadkach z powodu wątpliwego personelu i procesów. W rezultacie, próbując walczyć z botami, Musk ogłosił oczekujące usunięcie starszych znaczników wyboru na początku miesiąca, a następnie wprowadził usunięcie w czwartek w zeszłym tygodniu.

Aktualizacja wywołała reakcję wielu celebrytów, którzy najwyraźniej mieli nadzieję, że Twitter po prostu zapłaci 8 USD miesięcznie, aby zachować swój niebieski haczyk. Najwyraźniej nie byli zainteresowani. Wielu znanych użytkowników publicznie odmówiło zapłaty, a niektórzy sugerowali, że to oni wnoszą wartość do aplikacji, a nie na odwrót. Ten sprzeciw wywołał następnie szerszy sprzeciw wobec zmiany, a niektórzy użytkownicy nawet próbowali pozbyć się swoich znaczników wyboru z powodu negatywnych skojarzeń.

Według analizy tylko około 19 000 z 407 000 starszych zweryfikowanych profili zarejestrowało się do tej pory na Twitterze Blue, a mniej niż 100 zarejestrowało się po procesie usuwania starszego znacznika wyboru.

Oczywiście nie był to wynik, jakiego oczekiwał Musk and Co. A wraz z rosnącym rozmachem nowego ruchu #BlocktheBlue, który wzywa użytkowników do blokowania wszystkich płatnych profili niebieskich tików, zespół Twittera najwyraźniej poczuł potrzebę odpowiedzi, aby osłabić negatywne nastroje wokół najnowszego ataku Twitter Blue.

W sobotę niektóre wcześniej zweryfikowane konta zaczęły odzyskiwać znaczniki wyboru, mimo że nie zapłaciły za to. Początkowo wydawało się, że przywrócenie było skierowane do znanych użytkowników, którzy byli krytyczni wobec Twitter Blue, potencjalnie sprawiając wrażenie, że faktycznie zapłacili, ale w miarę upływu dnia coraz więcej zweryfikowanych profili starszych, w tym zmarłych celebrytów , ponownie pojawiły się ich znaczniki weryfikacji.

Profil Kobe Bryanta na Twitterze

W końcu większość kont z ponad milionem obserwujących odzyskała swój niebieski znacznik, mimo że nie zarejestrowały się w serwisie Twitter Blue – i pomimo tego, że w niektórych przypadkach nie miały go wcześniej.

Dlaczego?

Wygląda na to, że Twitter zorientował się, że nikt nie byłby zbytnio zainteresowany płaceniem za stanie się częścią ekskluzywnego klubu celebrytów, gdyby nie było w nim celebrytów. A gdyby żaden z najpopularniejszych użytkowników nie zarejestrował się, Twitter miałby również mniej głośnych treści do promowania w swoim głównym kanale „Dla Ciebie”, biorąc pod uwagę, że jego rekomendacje są teraz ograniczone tylko do tweetów ze zweryfikowanych profili.

Tak więc „podarował” znacznik wyboru około 10 000 najczęściej obserwowanych profili. Mimo że wielu powiedziało, że tego nie chcą i pomimo tego, że potencjalnie jest to również nielegalne, ponieważ zaznaczenie oznacza teraz niezatwierdzoną rekomendację produktu.

Niezależnie od tego, teraz 10 000 najczęściej obserwowanych użytkowników i 10 000 najczęściej obserwowanych marek ma odpowiednio darmowe niebieskie i złote znaczniki, co, jak ma nadzieję Twitter, utrzyma poziom wiarygodności i zainteresowania wzrostem przychodów z subskrypcji.

Chociaż wydaje się, że w zawiłym procesie wyrządzono wiele szkód.

Dla przypomnienia, w ramach pierwotnego planu Elona Muska na Twitterze 2.0, jednym z jego głównych celów było ostatecznie wygenerowanie 50% przychodów firmy z subskrypcji, jako sposobu na przyniesienie większej ilości pieniędzy, a jednocześnie zmniejszenie zależności platformy od dolarów reklamowych. Umożliwiłoby to Muskowi i Spółce kontynuowanie ich programu „wolności słowa”, bez kajdan związanych z bezpieczeństwem marki – ale w tej chwili wydaje się, że nie jest to realistyczny cel dla tego elementu.

Przy cenie 8 USD na użytkownika Musk potrzebowałby około 24 milionów ludzi, aby zalogować się na Twitterze Blue, aby tak się stało. Do tej pory tylko około 650 tys. użytkowników skorzystało z jego programu abonamentowego.

Ale Twitter ma teraz również weryfikację dla organizacji, wycenioną na 1000 USD miesięcznie, aby to uzupełnić i zbliżyć ją do celów związanych z przychodami z subskrypcji. Ale Twitter już podarował go najbardziej prawdopodobnym potencjalnym odbiorcom (najlepiej wydającym reklamy i najczęściej obserwowanym kontom marki), a poza nimi nie wydaje się, aby było duże zainteresowanie tą ofertą.

Tak więc Twitter wciąż jest daleko od celu 50% przychodów, nawet jeśli próbuje stymulować zainteresowanie, usuwając starsze znaczniki i zmuszając wszystkich reklamodawców do subskrypcji w celu dalszego wyświetlania reklam.

Te środki, przynajmniej w tej chwili, wydają się mieć negatywny wpływ – i realistycznie rzecz biorąc, nigdy nie osiągnęłyby wyznaczonych celów, ponieważ jak sam Twitter zauważa, tylko 20% jego użytkowników kiedykolwiek tweetuje, więc większość jego Twittera Niebieskie funkcje – w tym edycja tweetów, priorytetowe wyświetlanie tweetów i przesyłanie dłuższych filmów – mają zerową wartość dla zdecydowanej większości użytkowników.

Jednocześnie możesz również zobaczyć, jak Musk i spółka wierzyli, że może to być realistyczna droga do zbadania. 20% całkowitej bazy użytkowników Twittera to 50 milionów profili, z których Twitter potrzebuje tylko połowy, aby zapłacić. Biorąc pod uwagę, że ci użytkownicy publikują 99% wszystkich tweetów, wydaje się prawdopodobne, że wielu z nich mogłoby być motywowanych większym zasięgiem i ekspozycją – ale jednocześnie, gdy spojrzysz na to z drugiej strony, oznacza to również, że cały Twitter biznes jest zależny od tych 50 milionów profili, które nadal tweetują.

Działalność reklamowa Twittera opiera się na zasięgu, a 200 milionów innych aktywnych użytkowników dziennie otwiera aplikację każdego dnia, aby zobaczyć, co te 50 milionów kont ma do udostępnienia. To jedyna wartość Twittera, co oznacza, że ​​ci użytkownicy są w rzeczywistości tym, na czym Twitter jest zbudowany, i powinien robić wszystko, co w jego mocy, aby apelować do nich o utrzymanie ich aktywności, zamiast prosić ich o zapłacenie za ten przywilej.

Do czego, przynajmniej częściowo, został zaprojektowany oryginalny program weryfikacji Twittera, a także osobna inicjatywa „Bardzo ważny tweeter”, która została stworzona specjalnie w celu zmaksymalizowania połączenia i zaangażowania z tymi najważniejszymi kontami.

Dawny Twitter zrozumiał wartość, jaką ci użytkownicy wnoszą do aplikacji - będąc tym wszystkim. Ale Elon i spółka zdecydowali, że weryfikacja była w rzeczywistości elitarnym spiskiem, mającym na celu utrzymanie pewnej formy hierarchii społecznej, i dlatego starali się zdemokratyzować dostęp do znaczników wyboru, które teraz praktycznie podkopały jakąkolwiek wartość, jaką kiedyś posiadały.

Potem szybko zdał sobie sprawę, że zrobił to źle, a teraz stara się znaleźć poprawkę. Zasadniczo jedyną wartością, jaką miała weryfikacja, było odzwierciedlenie pewnego poziomu osiągnięć lub rozgłosu, czego inni też chcieli – ale gdy tylko niebieskie kleszcze zostały udostępnione każdemu, kto miał kilka dolców, wartość ta została zredukowana do zera. A teraz użytkownicy o wysokim profilu nie dbają już o nie.

Logika tutaj jest dość prosta, ale mimo to niektórzy sugerują, że to „elity” domagają się specjalnego traktowania i ubolewają nad faktem, że są traktowani jak wszyscy inni.

Nie, nie są. Są urażeni sugestią, że powinni płacić, podczas gdy to oni przyciągają odbiorców do aplikacji, są zirytowani, że zostali pozbawieni uznania, a jeśli muszą płacić jak wszyscy inni, to dlaczego mieliby chcieć jeszcze bezsensownego znacznika?

Ponownie, program weryfikacji Blue, który w rzeczywistości nie obejmuje weryfikacji tożsamości, obniża wartość, którą próbuje sprzedać, usuwając wyłączność. A jeśli to nie jest wyznacznik rozgłosu, dlaczego ktoś miałby za to płacić?

To było kluczowe nieporozumienie w wypychaniu subskrypcji na Twitterze, że sam znacznik wyboru jest czymś, czego ludzie pragną. W rzeczywistości pragną sławy i popularności, czegoś, czego nie możesz im dać, a żadne cyfrowe cosplayowanie tego nie powtórzy.

W tej chwili Twitter jest w trudnej sytuacji. Czy odwracasz kurs i pozwalasz, aby wszystkie wcześniej zatwierdzone znaczniki wyboru miały go z powrotem, aby utrzymać przynajmniej pewien poziom wartości w ofercie, czy też idziesz naprzód i masz nadzieję, że w końcu więcej celebrytów zarejestruje się z własnej woli ?

Już wraca do swoich pierwotnych celów, ponownie dodając darmowe znaczniki wyboru do kont 10 000 – więc konta te podlegają teraz specjalnym warunkom, co było główną krytyką Muska dotyczącą pierwotnego procesu weryfikacji.

Osoby obdarowane Twitter Blue są teraz posiadaczami, a płacące profile nadal są tymi, które nie mają, nawet jeśli na pierwszy rzut oka może się to wydawać mniej oczywiste. Więc już wracamy do pierwotnego systemu. Czy tam ostatecznie zmierzamy?

Podsumowując, zaktualizowany program weryfikacji/subskrypcji to bałagan i daleko mu do osiągnięcia tego, na co liczyli Musk and Co.

A Twitter, który odnotował 50% spadek przychodów z reklam, wciąż potrzebuje dużo więcej pieniędzy. Lub nawet więcej środków cięcia kosztów może być na horyzoncie.